niedziela, 3 lutego 2013

Skromne zwycięstwo w Londynie



                W 25 kolejce Premier League, Fulham Londyn podejmował u siebie Manchester United. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Czerwonych Diabłów, a gola na wagę trzech punktów zdobył w samej końcówce spotkania Wayne Rooney.

                Od pierwszego gwizdka mecz zaczął się emocjonująco i pomyślnie dla zespołu z Old Trafford. W siódmej minucie mianowicie po dośrodkowaniu przez van Persiego z rzutu rożnego, doszło do zamieszania w polu bramkowym, w którym bliski zdobycia gola był Rooney, jednak jego strzał odbił się od obrońcy, a piłka poleciała wprost pod nogi Patrice Evry. Ten z najbliższej odległości oddał strzał, który jednak trafił tylko w poprzeczkę.

                Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać, gdyż już pięć minut później mieli oni swoją szansę na strzelenie gola. Bardzo silnym uderzeniem z dystansu popisał się John Arne Riise, jednak swój zespół przed utratą bramki uratował David de Gea, broniąc ten trudny strzał. Przez następne kilka minut gospodarze coraz śmielej atakowali bramkę Hiszpana, a bliski jego pokonania był Bryan Ruiz, który trafił w słupek.

                Przez następne kilkanaście minut na boisku obserwowaliśmy wymianę ciosów obu zespołów i próbę przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę. W 31 minucie szala ta powinna przechylić się na rzecz piłkarzy z Manchesteru. Najpierw piłkę do Toma Cleverleya zgrał Michael Carrick, następnie Tom odegrał ją do Rooneya, a ten ładnym mierzonym strzałem próbował pokonać Schwarzera. Bramkarz Fulham nie miał szans sięgnąć tej piłki i gdyby nie fakt, że ta zamiast do siatki trafiła w słupek, mielibyśmy prowadzenie gości.

                W 43 minucie doszło do niecodziennej sytuacji, a mianowicie na stadionie zgasły reflektory i zapadła ciemność, a gra musiała zostać przerwana. Piłkarze obu drużyn w oczekiwaniu na naprawę usterki zeszli do szatni. Po kilkunastominutowej przerwie gracze wrócili na boisko i od razu bliscy zdobycia gola byli goście. Robin van Persie oddał mocny, precyzyjny strzał na bramkę rywali, jednak tym razem Mark Schwarzer dobrze się spisał pewnie interweniując. Niedługo potem rozległ się gwizdek sędziego oznajmiający koniec pierwszej połowy spotkania.

                Przez prawię całą drugą połowę na boisku praktycznie nic się nie działo. Oba zespoły atakowały co prawda, co jakiś czas oddając strzały na bramkę rywala, jednak daleko było którejkolwiek ze stron do objęcia prowadzenia. Widać było, że żaden z zespołów nie chce popełnić błędu i otworzyć się na kontrę rywala. 

                Ta sytuacja zmieniła się jednak w 78 minucie, kiedy to Manchester United wreszcie objął prowadzenie. Jonny Evans bardzo dobrze podał do Wayne Rooneya, ten przyjął piłkę i przedryblował z nią jeszcze kilkanaście metrów. Roo wbiegł w pole karne i pomimo, że był cały czas pilnowany przez obrońcę Fulham, oddał lekki, precyzyjny strzał. Piłka bezwzględnie dla gospodarzy powędrowała do siatki i na tablicy wyników pojawiła się zmiana z 0:0 na 0:1.

                Gdy już wydawało się, że Czerwone Diabły pewnie wywiozą z Londynu trzy punkty, sytuacja mogła się niekorzystnie zmienić. W końcówce meczu gospodarze atakowali jak oszalali raz po raz wrzucając piłkę w pole karne de Gei. Już w doliczonym czasie gry Fulham było niezwykle blisko zdobycia upragnionego gola, jednak swój zespół przed jego utratą uratował Robin van Persie wybijając piłkę z linii bramkowej.

                Po emocjonującej końcówce ostatecznie Manchester United wygrał to spotkanie 1:0 i umocnił się w fotelu lidera, zwiększając przewagę nad drugim zespołem do 10 punktów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz